Przede wszystkim zależy od tego, jakiego rodzaju „nieobecność” mamy na myśli. W przypadku nieobecności fizycznej - kiedy ktoś np. wyjeżdża w delegację, to wiemy, że za parę dni wróci i znowu będziemy razem, że ta nieobecność jest w pewnym sensie uzasadniona, bo wykonujemy taki a nie inny rodzaj pracy, i czasami jest oczywiste, że musimy wyjechać na kilka dni. Natomiast jeśli mówimy o nieobecności mentalnej – jest ona bardzo trudna. Odczuwamy samotność pomimo tego, że sami nie jesteśmy.
W jakich sytuacjach najczęściej możemy być na nią narażeni?
Najczęściej możemy być narażeni na nieobecność, kiedy mamy za sobą wspaniały okres poznawania się, zakochania, euforii, która nam towarzyszyła przed długi okres czasu. Po tych wszystkich pięknych chwilach pozostaje codzienność. Nie ma już fajerwerków – tak jak było kiedyś, na początku, ale też w zamian nie ma nic. Zaczynamy odczuwać pustkę, która staje się bardzo trudna do zniesienia.
Prawdziwe i trwałe relacje budujemy na zaufaniu i szczerości, ale jeśli po jakimś czasie ktoś bliski dla nas obdarza nas swoją nieobecnością – może być i tak, że w ogóle nigdy nie zasługiwał na naszą obecność?
Najpierw bardzo ważne jest czy w ogóle umiemy spędzać ze sobą codzienny czas, jak się czujemy w obecności tej drugiej osoby. Czy jest nam dobrze, czy wyczuwalne jest jakieś napięcie. Czy może jest tak, że nie potrafimy się ze sobą nudzić. Wtedy można uznać, że to wiele może wskazywać jak będzie w przyszłości - w przyszłości, która jest codziennością. Jak wówczas – czy obecność drugiej osoby, jest dla nas odczuwalna i wspierająca.
A jeśli tak było? Nagła nieobecność to próba ukarania nas?
Wszystko zależy, ponieważ czasami tak mało możemy mieć do powiedzenia, że kiedy przychodzi „szarość” dnia codziennego, właściwie nie wiemy o czym rozmawiać. Zdarza się jednak też tak, że niektórzy mają taki sposób reagowania, by ukarać nas za „coś” o czym nie mamy bladego pojęcia. Jeśli ktoś zachowuje się w ten sposób, to możemy mieć pewność, że będzie to bardzo trudne dla nas. Bardzo istotna jest komunikacja w związku, jeśli tego nie potrafimy, możemy zderzyć się z przysłowiową „ścianą”.
Nieprzespane noce, rozmyślanie – co, jak i dlaczego... Dni, miesiące analiz i jedno, powracające pytanie „Dlaczego?”...
Jeśli coś takiego zaistnieje, najlepiej od razu to wyjaśniać na bieżąco, by nie domyślać się – dlaczego? Takie myślenie godzinami i zastanawiacie się do niczego to nas nie doprowadzi.
Doskonale wiemy, że nie z każdym da się porozmawiać. Tylko tchórz nie chce powiedzieć prosto w oczy o co chodzi. Wiadomo, lepiej uciec niż rozmawiać, tłumaczyć...
Zdecydowanie, jeśli ktoś nie rozmawia wcześniej, tylko po prostu „znika”, to rzeczywiście można przypuszczać, że ma jakiś problem z komunikacją, albo brak mu przysłowiowej „klasy”.
Pożegnanie bez słowa boli prawie tak samo jak pożegnanie pełne wyrzutów, żali...
Po wspólnym czasie, nawet jeśli nie wyszło - szacunek do drugiej osoby nakazuje porozmawianie z nią na ten temat. Możemy mieć jakieś powody, by chcieć wyjść ze związku, ale należy to przynajmniej zakomunikować.
Nasze cierpienie z czasem się skończy, ale czy to osoba, która nas porzuciła nie zacznie w końcu tęsknić?
Możliwe, że po jakimś czasie zacznie tęsknić i odczuwać nasz brak, ale tutaj pytanie - czy wykona jakiś ruch w naszą stronę? Istotne jest dla nas również to, czy rozważamy w takiej sytuacji powroty?
W jakich sytuacjach ucieczka jest dobrym rozwiązaniem?
Ucieczka, nigdy nie jest rozwiązaniem. To najprostszy sposób, ale najmniej dojrzały. Kiedy jesteśmy dorosłymi osobami należy brać to pod uwagę, by zachowywać się w sposób dorosły. Życzę Wszystkim wiele odwagi do rozmów – nawet jeśli tematy bywają trudne. Być może wystarczy je przestawić i dojść do porozumienia, a nie od razu uciekać. Po prostu nie warto…
___
Źródło: kobietawswiecie.pl
Fot.: pixabay.com/pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz