Pani Ewo, ciągła krytyka i bark chęci zrozumienia, nie tylko utrudnia budowanie więzi w związku, ale ma wpływ na jakość relacji, które tworzymy w ogóle?
Wystarczy popatrzeć wnikliwie wokół siebie. Zobaczymy jak łatwo krytykować wszystkich i wszystko. Zanim jednak zaczniemy krytykować czy oceniać – lepiej byłoby zastanowić się jakie intencje ma w tym osoba oceniana czy krytykowana. Zdecydowanie łatwiej skrytykować kogoś niż przyjrzeć się swojemu zachowaniu. Może zdarzyć się, że to nasze zachowanie spowodowało właśnie takie zachowanie. Istniejąca sytuacja może być wynikiem tego, jak byliśmy traktowani w przeszłości, jak oceniali nas rodzice czy jak oceniali nas nauczyciele. W dorosłym życiu często przenosimy na innych to, czego doświadczyliśmy w dzieciństwie. A takie zachowanie raczej nie przyniesie oczekiwanych efektów - wręcz przeciwnie. Jak możemy się domyślać osoba oceniana czy krytykowana może zacząć się dystansować się w relacji, ponieważ nigdy nie jest „wystarczająco” dobrze. Warto też pomyśleć o tym, czy rzeczy na które zwracamy tak wielką uwagę - naprawdę mają znaczące przełożenie na nasze życie. Niestety często zdarza się odwrotnie.
Tworzymy w myśli idealnego partnera/przyjaciela i nie przyjmujemy do wiadomości, że w rzeczywistości jest inaczej?
Wyobrażenia o partnerze czy w ogóle o życiu najczęściej niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Najgorzej, jeśli nie patrzymy na konsekwencje, a konsekwentnie wspieramy tylko swoje wyobrażenie o partnerze czy świecie. Zdarza się to jednak bardzo często, ponieważ żyjemy bardziej będąc w swojej głowie (marzeniach/ złudzeniach) niż w realnym świecie… Kiedy żyjemy złudzeniami to zwykle doświadczamy rozczarowania. A rozczarowanie to obudzenie się z tego „zaczarowanego” świata – to jedyny sposób, by żyć „ tu i teraz” – bez oczekiwań, wyobrażeń, złudzeń…
Każdy ma wady, chociaż tych swoich staramy się nie widzieć, ale ciągła krytyka może spowodować kompleksy?
Na szczęście każdy ma wady - dlatego mamy całe życie wiele do pracy…. :) Nie ma ideałów, ponieważ wówczas wszystko byłoby już doskonałe. Oczywiście trudno utrzymać ciągle dobry nastrój, ale dodatkowo jeśli podlegamy ciągłej krytyce i negatywnej ocenie - trudniej utrzymać stabilność. Każda zmiana pociąga za sobą konsekwencje, po których nie sposób wrócić do stanu poprzedniego - zwykle tracimy chęć, by w dalszym ciągu dbać o związek tak jak wcześniej, skoro oczekiwany efekt końcowy zamiast przybliżać się, ciągle się oddala.
Nieustanne porównywanie, wyolbrzymienie najmniejszych błędów czy kłótni o nic... Czy to coś złego i da się bez tego budować zdrową relacje?
Nadmierne zajmowanie się drobiazgami i traktowanie ich jako coś najbardziej istotnego w tej chwili (zza wyjątkiem przyjemności), niewiele wnosi do życia, czyniąc je czasami nieznośnym - jeśli mają negatywne konotacje. Relacja może w przyszłości na tym bardzo ucierpieć, a po jakimś czasie może być nie możliwa do odbudowania.
Z drugiej strony – brak motywacji, ale z każdym dniem coraz więcej zranienia... Idealna droga do zakończenia relacji?
Jak zwykle w życiu chodzi o ten złoty środek, który często zapewnia pożądany stan. Patrząc na życie, uważam, że może to jedna z najbardziej istotnych rzeczy jakich dobrze się nauczyć. Niestety sprawa nie jest łatwa, ponieważ to byśmy potrafili ocenić i wybrać to co lepsze dla nas/dla związku to pewnego rodzaju świadomość – czego tak naprawdę chcemy od życia. Chodzi o nas samych, o to jak jesteśmy zainteresowani własną zmianą. A może bardziej chcemy kogoś zmieniać? Z drugiej strony nikogo nie zmienimy, jeśli sam nie zechce się zmienić - szkoda na to czasu. Dobrze zadać sobie pytanie, co mogę zmienić w sobie, by ta sytuacja była lepsza dla mnie/dla związku?
Jeśli doprowadzimy do takiej sytuacji, że ktoś straci poczucie własnej wartości z naszego powodu – jakie mogą być tego konsekwencje?
Jeśli tak się stanie - może to być początek naszych własnych poszukiwań. Byc może z czasem nawet podziękujemy tej osobie, że stanęła na naszej drodze życia.
I jeszcze... kontrola, niczym śledczy. A przecież nikt z nas w relacjach nie jest ograniczony tylko do jednej osoby...
Kontrola to jest słowo, którego osobiście nie lubię. Czy mamy nad czymkolwiek kontrolę? Moim zdaniem nie, ale mamy wpływ na to, co czyni nas osobami wolnymi. Mogę wpływać, sprawdzać, eksperymentować sama ze sobą i to jest wspaniały przywilej…
Przesadna chęć kontroli i zaborczość – gdzie jest ich źródło?
Najczęściej zaczyna się już w dzieciństwie. Jesteśmy ciągłością - wszystko ma swoją przyczynę i najważniejsze, by do niej dotrzeć. Zajmowanie się tylko objawem może być często chwilowe i nietrwałe.
🌻 🌺 🌻
🌺 🌻 🌺
___
Źródło: mojafigura.com
Fot. pixabay.com/pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz