sobota, 16 grudnia 2017

Kazimierz Piechowski. Moj Przyjaciel.

Kazimierza Piechowskiego nie trzeba przedstawiać - jest to człowiek dobrze znany zarówno starszym jak i młodzieży. Chociaż, z pewnością są i tacy, którzy historii Pana Kazimierza nie poznali - z różnych powodów...

   
Dziś, kiedy już rzeczywiście pozostały tylko piękne wspomnienia - nie sposób się nie uśmiechnąć do zdjęć czy maili... Miałam tą ogromną przyjemność i zaszczyt nie tylko poznać Pana Kazimierza, ale i przyjaźnić się. A dla dziennikarza nie ma chyba nic pięknejszego jak usłyszeć słowa: Jesteś dla nas jak rodzina!

Tak też było w naszej relacji, chociaż zaczęło się od wywiadu. Był to mój pierwszy wywiad, ale to właśnie mój tekst - rozmowa z Panem Kazimierzem - była "jedynką" na wp.pl    

Od pierwszej chwili kiedy tylko poznałam Pana Kazimierza - miałam mnóstwo pytań, ale i czułam się wyróżniona, że mam zaszczyt poznać i być w relacji z tak wspaniałym człowiekiem. Każde z tych spotkań, chociaż było ich wiele - były szczególne i wyjątkowe... 

Bardzo lubiłam pytać Pana Kazimierza o sprawy związane z ucieczką - jej przygotowaniem, realizacją i konsekwencjami - w przypadku niepowodzenia. Do dziś mam w domu rodzinnym film - z dedykacją, którego jest bohaterem - UCIEKINER. Film polecam obejrzeć... Do dziś powtarzam sobie pytanie: W jaki sposób udało się uciec z miejsca, z którego nierealne było uciec? A w jaki sposób w mundurach oficerów SS i samochodem, którym jeździli SS? Tą historię trzeba poznać! Bezwzględnie! 

To niesamowite, że od ludzi, którzy nie tylko byli w tym "piekle na ziemi" - KL Auschwitz, ale również je przeżyli - słyszeliśmy prawdę o tym, co się tam działo. Nie ma piękniejszego "wyroznienia" dla dziennikarza, jak od tak wyjątkowych osób uczyć się historii. Na szczęście Pan Kazimierz bardzo dużo po sobie zostawił. Równiez na blogu będę publikować wywiady, które razem przygotowywaliśmy. 

Muszę jeszcze jedno napisać - przez dziesięć lat naszej przyjaźni nigdy nie zdarzyło się tak, aby mój telefon czy mail pozostał bez odpowiedzi. Może w dzieisjszym świecie nie jest to norma, aby oddzwonić i odpowiedzieć, ale tak było. Nawet jeśli zdarzyło się tak, że zadzwoniłam w mało odpowiednim momencie - odpowiedz byla. A raz zdarzyło się tak, że zadzwoniłam w czasie uroczystości w KL Auschwitz. Pan Kazimierz odbiera telefon, i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam: "Marciu, dzwonisz do mnie do KL Auschwitz"...

Kazimierz Piechowski był ostatnim z czwórki bohaterów brawurowej ucieczki z KL Auschwitz w dn. 20 czerwca 1942 roku. Miał 98 lat. 

Przyjacielu, odpoczywaj w pokoju! 

___
Fot.: archiwum prywatne 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger