Kilka lat temu zapytałam Svena czy celem było zwycięstwo w TCS? Opowiedział: Nie można wyznaczać sobie takiego celu, aby wygrać. Po prostu nadszedł taki czas. Nie można powiedzieć, że teraz dobrze skaczę i ustalę nowy rekord skoczni. To tak nie będzie działać... Moje zwycięstwo było największym sukcesem i szczególnym wydarzeniem.
Sven Hannawald w sezonie 2001/2002 dostarczył nam wielu emocji! Było to piękne wydarzenie, które wielu z nas pewnie dość dobrze pamięta. I tak królował aż do soboty, 6 stycznia 2018. W tym roku to Kamil Stoch – choć początkowo nie był faworytem – nie zostawił rywalom złudzeń.
- Teraz jesteśmy w tym klubie we dwóch. Nareszcie mogę z kimś porozmawiać, dotychczas mogłem jedynie prowadzić monolog – powiedział do Kamila Stocha. Zanim jednak Kamil wylądował, Sven zapowiedział, że jeśli Polak zwycięży – będzie jednym z pierwszych, którzy mu pogratulują. Zdania dotrzymał.
Niezwykle wzruszające jest jego wyznanie, którym podzielił się w swojej książce: „Sven Hannawald. Triumf. Upadek. Powrót do życia”. Uczucia, które towarzyszyły mu przed ostatnim skokiem w Turnieju, opisał słowami: W tamtym momencie nie słyszałem żadnego aplauzu. Tylko to, jak wali mi serce. Znajdowałem się w jakimś tunelu.
Od 27 kwietnia 2004 Sven Hannawald rozpoczął pobyt w Klinice Medycyny Psychosomatycznej w Bad Groenenbach. Diagnoza: syndrom wypalenia.
- Zrozumiałem, że wyjście z tego nie jest możliwe z dnia na dzień. Że zdrowienie jest procesem, który może potrwać latami – wspomina.
Dziś wiedzie spokojne życie – jest szczęśliwym mężem i ojcem. Nie brakuje mu również czasu na granie w piłkę i sporty motorowe. Kiedyś powiedział mi: Nie czuję się jak „gwiazda”. Mieszkam i żyję bardzo normalnie. Nie czuję się, że jestem jakiś wyjątkowy czy lepszy.
___
Źródło: Tygodnik Idziemy
Fot.: sportowefakty.pl
Źródło: Tygodnik Idziemy
Fot.: sportowefakty.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz