W Wielkim Poście szczególnie chcemy stawać się lepszymi ludźmi. To wszystko jest oczywiście piękne, ale czy przypadkiem nie zapominamy również o świecie wirtualnym, w którym mimo wszystko większość z nas uczestniczy? A może to przede wszystkim „żyjemy” już w świecie wirtualnym, z wirtualnymi znajomymi? Czy również w Internecie – szczególnie w czasie Wielkiego Postu – chcemy siać dobro, nie zło?
To właśnie w sieci biorą początek romanse, zdrady, i różnego typu nieuczciwość. Ktoś powie: „To wirtualny świat, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością...”, ale to w Internecie stajemy się ekspertami od wszystkiego, a co za tym idzie – zaczynamy również hejtować. – To, że się z czymś nie zgadzam, nie daje mi prawa do hejtowania – mówi Ks. Matteo Barausse, wikariusz naszej parafii. I dodaje: nawet w przypadku kiedy uważam, że konkretny post jest „zły”. Niezgoda na post to roszczenie sobie prawa do bycia sędzią, katem czy obrońcą „biednych”. Nie chodzi tylko o ostrość wypowiedzi, ale również świadomość tego, że hejt staje się medialny i otwarty.
Jeśli znamy etymologię słowa „hejt” to wiemy co oznacza. Czy więc dla nas, ludzi, którzy chcą uczyć się od Chrystusa – nienawiść rozsiewana w sieci powinna stanowić nieodłączny element naszego funkcjonowania? Życie w sieci staje się coraz bardziej łatwiejsze i dostępne, może nawet ciekawsze – maile, portale społecznościowe, portale randkowe... ile to możliwości na poznanie innych ludzi, ich pasji! Zaczyna się niewinnie, ale konsekwencje są poważne.
Czy wirtualny romans jest od razu czymś złym? Może akurat nie układa mi się w małżeństwie, związku? – Jeśli nawiązujemy romans to trzeba też widzieć konsekwencje z tym związane. Im więcej w nas samych samoświadomości i przewidywalności, tym lepiej. Może warto zadać siebie pytanie: czego tak naprawdę potrzebuję? Miłości, uznania, uwagi? Jeśli tak, może poszukać tego najpierw w aktualnym związku? – pyta Ewa Guzowska, psycholog.
Może ten Wielki Post to szansa abyśmy stawali się bardziej ludźmi ciekawymi i etycznymi? Ludźmi, którzy będą szanować swoich rozmówców... Którzy będą chcieli czegoś więcej.
- Syn Boży stał się jednym z nas, przyszedł do nas w widzialnej – a nie wirtualnej! – postaci i pozostaje z nami na zawsze w Eucharystii po to, byśmy wiedzieli, że nic innego nie nasyci serca człowieka, jak tylko bycie blisko innych ludzi oraz komunikowanie im miłości w bezpośredni, widziany sposób: poprzez fizyczną obecność, poprzez nasze słowa i czyny, których oni tu i teraz potrzebują, a także poprzez czułość i serdeczność, której nie da się komunikować na dystans – podkreśla Ks. Marek Dziewiecki.
A może każdy nowy dzień Wielkiego Postu to szansa aby stawać się jeszcze bardziej świadomym uczestnikiem wirtualnego świata, jednocześnie coraz bardziej żyć w tym świecie? Co z tego, że ładnie będziemy przestrzegali postanowień wielkopostnych, skoro w sieci nie będziemy potrafili przejść bez „wylewania” hejtu, bez powstrzymania się od nawiązywania relacji, które może nie są nam do szczęścia konieczne? Nie ma to większego znaczenia, czy w sieci jesteśmy anonimowi czy nie.
Uczmy się odpowiedzialności za słowa – te które piszemy i wypowiadamy, bo nierzetelną wypowiedzią możemy zranić drugiego człowieka, a słowo ma potężną moc! Bóg Słowem stworzył świat.
___
Źródło: Wiadomości Parafii Wszystkich Świętych w Warszawie
Fot.: pixabay.com/pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz