Dziś przypada Międzynarodowy Dzień Romów. Z tek okazji wywiad z Bogdanem Trojankiem - liderem zespołu Terne Roma, prezesem Królewskiej Fundacji Romów, członek Komisji Wspólnej ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych
Panie Bogdanie, czy to przypadek, że Międzynarodowy Dzień Romów przypada 8 kwietnia?
Nie, data nie jest przypadkowa, bo chociaż nasze święto obchodzimy od 1990 roku, bo zostało ono ustanowione podczas IV Kongresu Romskiego w Serocku, to już w 1971 roku – podczas I Kongresu spotkali się przedstawiciele 25 państw, w których Romowie żyją. To właśnie na pamiątkę tego spotkania, które odbyło się dokładnie 8 kwietnia została wyznaczona data Międzynarodowego Dnia Romów.
Właśnie, Romowie czy Cyganie?
Nie mam z tym problemu i raczej Cyganie nie powinni się obrażać kiedy ktoś tak na nich mówi. Wszystko to, że już na samo słowo „Cyganie” może nie mamy najlepszych skojarzeń to kwestia stereotypów, które są opowiadane na nasz temat, a które utrzymują się od wielu, wielu lat.
Jest to z pewnością w wielu sytuacjach krzywdzące?
Oczywiście. To tak samo jakby ktoś na Polaków mówił pijaki. Jak w każdym narodzie tak i u nas są dobrzy i mniej dobrzy ludzie, ale nie można oceniać nikogo przez stereotypy. Jest to też bardzo widoczne w szkołach, do krótkich uczęszczają dzieci Romskie. Od razu są gorzej traktowane, a dlaczego? Dlaczego nikt temu dziecku nie powie, że ładnie śpiewa, tylko, że niezbyt ładnie pachnie? Moim zdaniem problem zaczyna się w domu rodzinnym. Jest to bardzo krzywdzące i smutne, że nie ma szacunku jeden do drugiego.
Jesteście narodem rozśpiewanym. To prawda, że Cygan się z pieśnią rodzi i z pieśnią umiera?
W naszej kulturze tak się przyjęło, że dziecko od najmłodszych lat uczymy tańczyć, śpiewać. One jeżdżą z nami na koncerty, są obok nas na scenie. Muzyka jest nieodłącznym elementem naszego życia, dlatego przekazywanie tradycji i kultury jest tak ważne. W dawnych czasach, kiedy Cyganie żyli w lasach to śpiewali przy ognisku, dziś też śpiewamy przy ognisku, ale już nie w lesie, a obok domu (śmiech). Wolność i muzyka to dwa bardzo ważne elementy w życiu Cyganów.
Macie też swoje własne prawo. Co w nim jest?
Mamy swoje prawo – Romanipen, i mamy swojego króla, którym obecnie jest Henryk Nudziu Kozłowski. W naszym prawie są zapisane normy, których musimy przestrzegać. Mamy też oczywiście kary za łamanie prawa. Jednak jeśli coś się wydarzy w naszej społeczności to staramy się problem ten rozwiązać między sobą. Nie wiem czy Państwo wiecie, że jeśli na przykład do króla przychodzi żona, która ma problem z mężem – król w takiej sytuacji zawsze stanie po stronie kobiety.
To prawda, że nie siedzicie przy stołach razem z Waszymi żonami, córkami?
Z bardzo prostej przyczyny. Mężczyźni mają inne tematy, inne zainteresowania. Gdyby mężczyzna siedział przy jednym stole z kobietą to znudziłby się słuchaniem na temat tych wszystkich firanek, sukienek (śmiech).
Zaledwie kilka dni temu świętowaliśmy Zmartwychwstanie Chrystusa. Jak świętowanie wyglądało u Państwa?
U nas podobnie jak dla Polaków – Święta Wielkanocne są bardzo ważne. I chociaż może na co dzień nie widać nas w kościele – modlimy się do Boga. Jak powiedzieliśmy wcześniej – jesteśmy rozśpiewanym narodem, ale od Wielkiego Czwartku staramy się nie śpiewać, nie słuchać muzyki. Te dni, kiedy Jezus był skazany na śmierć i zabity są dla nas smutne. Radujemy się dopiero kiedy Jezus Zmartwychwstaje. Oczywiście praktykujemy święcenie pokarmów w Wielką Sobotę.
Jest Pan niezwykle aktywnym człowiekiem. Jak Pan znajduje na to wszystko czas?
Funkcje, jakie sprawuję wymagają ode mnie przede wszystkim czasu i zaangażowania się w sprawy drugiego człowieka. Od rana do wieczora odbieram telefony, załatwiam różne sprawy, o które zostałem poproszony. Moja doba ma też 24 godziny, ale jakoś udaje mi się to wszystko połączyć. Dla mnie jest najważniejsze to, że mogę pomóc. Co dzień dostaję wiele maili i listów z prośbą o interwencję w różnych sprawach.
A do tego wszystkiego jeszcze koncerty...
To jest moje życie. Uwielbiam to, co robię. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Wielką przyjemnością jest dla mnie spotkanie z drugim człowiekiem. Koncerty dają mi taką możliwość, kiedy po zakończeniu mogę wyjść do tych ludzi, którzy często przejechali wiele kilometrów, aby spotkać się z Bogdanem Trojankiem. Jest to niezwykle mile i budujące. Te spotkania dodają niesamowitej energii do działania!
___
Źródło: Express Łódzki
Fot.: materiały prasowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz