Efekt kameleona - kojarzy się dobrze czy niezbyt dobrze? Poczytajcie co na ten temat mówi Ewa Guzowska - psycholog, psychoterapeuta, coach:
Pani Ewo, na czym polega efekt kameleona?
Efekt kameleona, podobnie jak w świecie zwierząt - polega na naśladownictwie, upodabnianiu się, synchronizacji, dopasowaniu, małpowaniu itd. Kameleona charakteryzuje to, że upodabnia się do środowiska, często z tym środowiskiem się „zlewa”. My jako ludzie, uczymy się tego od dziecka - dziecko naśladuje rodziców, powtarza czynności, słowa, później - zachowanie i działanie. Jest to wpisane w rozwój każdego z nas.
W jaki sposób działa efekt kameleona? Dlaczego tak postępujemy?
Naśladujemy rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, inne osoby, często wykorzystując to do własnych celów. Kiedy jesteśmy zsynchronizowani i dopasowani znacznie łatwiej jest budować nam relacje. Trudno sobie wyobrazić relację dwóch zupełnie odmiennych ludzi.
„Podobnie znaczy to samo co pozytywnie” – zauważa Bogdan Wojciszke w jednej ze swoich publikacji... Chcemy być z ludźmi, którzy podobnie myślą, podobnie czują, ponieważ w ten sposób jesteśmy jakby bardziej dowartościowani?
Trzymamy się z takimi ludźmi do których jesteśmy podobni, ponieważ każdy z nas potrzebuje przynależności. Nawet jeśli jesteśmy indywidualistami – potrzebujemy potwierdzenia u innych. Potrzebujemy tak przynależności, że każda forma odrzucenia, czy wykluczenia jest dla nas bardzo bolesna, czasami wręcz traumatyczna. Można powiedzieć, że może to być element przemocowy - jeśli chcemy komuś zaszkodzić. Wielu ludzi doświadczało i doświadcza tego w życiu społecznym, począwszy od lat szkolnych, aż na życiu dorosłym skończywszy.
Jakie są tego konsekwencje?
Na życiu wielu osób odcisnęło to trwałe piętno, które nie daje im cieszyć się pełnią życia. Zwykle powtarza się aż do momentu, kiedy w pracy terapeutycznej, nie przyjrzymy się temu zjawisku głębiej, w naszym indywidualnym podejściu.
Nie da się też ukryć, że często odwzajemniamy uśmiech, gesty. Efekt kameleona powoduje także w jakimś stopniu zbliżenie się ludzi do siebie?
Tak jest, może nawet w ostatnim czasie może to być męczące – w przypadku, gdy chcemy załatwić jakąś sprawę, często ktoś – nie będąc w stanie nam pomóc, mówi nam to w sposób „serdeczny” , choć wyczuwamy to jako sztuczne i wyuczone. Czasami może powodować różne reakcje, być może wolelibyśmy, by ktoś podszedł do naszej sytuacji po prostu „ludzku”, a nie w sposób automatyczny i wyuczony. Organizacje narzucają pewne standardy, ale być może jest to tylko „politura”, która czasami zamiast pomagać czyni nas wyobcowanych i coraz bardziej pozostawionych samych sobie. Z pewnością, wynika to z wielu czynników, niezależnych od nas. Nie mniej, według mnie to dość smutny fakt…
Co więcej – nie bez znaczenia jest również używanie tych samych emotikon? O czym może to świadczyć, co potwierdzać?
Wszystko zależy do kogo są kierowane, jeśli jest miedzy osobami relacja, może poprawiać nasze poczucie i nawet dawać pewne wzmocnieniu. Przy założeniu, że tak jak wszystko nie jest wykorzystywane do manipulacji i używania nas dla celów innych osób. Zasadna wydaje się tutaj znajomość siebie i uczciwość wobec siebie, by patrząc w lustro – spokojnie i z miłością spojrzeć na swoją twarz. A kiedy wykorzystujemy do różnych celów np. za wszelką cenę do przypodobania się innym, patrząc w lustro, możemy zadać sobie pytanie kim jestem… i nie padnie żadna odpowiedź i to może stanowić problem dla danej osoby. Osoba taka nie wie kim jest, czego chce, jakie potrzeby są dla niej ważne… wtedy czuje się bardzo zagubiona i skazana na innych za cenę „oddania” siebie. Sama nie potrafi funkcjonować. To jest coraz częstsze zjawisko – które może być dość niepokojące.
Wobec tego, dlaczego naśladujemy?
Wszystko zależy od tego, co leży u podłoża: dlaczego to robimy. Jedni chcą w ten sposób przypodobać się innym, inni nie potrafią o sobie decydować nie znają swoich potrzeb, pragnień, a inni mogą używać tego w celu wyciągnięcia jak największych korzyści dla siebie wykorzystując innych…
Trzeba też przyznać, że to, że jesteśmy naśladowani – jest również przyjemne...
Z pewnością, ale zależy pod jakim kątem, bo jeśli spojrzymy, że tych naśladujących jest więcej niż tych, od których możemy czegoś się nauczyć czy wziąć, to może to zachwiać równowagę, która jest istotna i pomaga w wymianie doświadczenia. Równowaga i wymiana rozwija nas bardziej, niż to, że ktoś nas naśladuje…
Badania dowodzą, że efekt kameleona może zwiększać efektywność indywidualną i grupową, ale na co jeszcze może mieć pozytywny wpływ?
Według mnie istotne są wartości, jakie nam towarzyszą i czy towarzyszą? Istotą jest ten grunt – jeśli jesteśmy „uziemieni i ugruntowani” – wówczas każda ze stron, może wziąć coś ważnego dla siebie. Jeśli będzie służył tylko jednostronnie – inny mogą doświadczyć skrzywdzenia, które może odbić się na ich postrzeganiu rzeczywistości.
Jak się zachowujemy kiedy widzimy, że to my nie jesteśmy naśladowani? Poczucie naszej wartości może stać się niższe?
Poczucie wartości nie zależy od tego, czy jesteśmy naśladowani tylko jakimi ludźmi jesteśmy. Każdy może zadać sobie indywidualne pytanie – co daje mi to, że ktoś mnie naśladuje – radość czy tylko podbija ego? Z tym pytaniem zostawiam każdego z nas… Życząc Wszystkim solidnych fundamentów….
Przeczytaj również:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz