Jedyny taki Ośrodek w Polsce, który szkoli psy na potrzeby Policji, Straży Miejskiej i Służby Ochrony Państwa. Zakład Kynologii Policyjnej w Sułkowicach – stąd psy rozchodzą się na cały kraj.
Jak wyglądałaby Wasza służba bez psów? – Psy służbowe pełnią bardzo ważną funkcję na wielu płaszczyznach zadań realizowanych przez Policję. Każdego dnia są wykorzystywane w służbie patrolowej na terenie całego kraju. Biorą udział w zabezpieczaniu różnego rodzaju imprez czy poszukiwaniu osób zaginionych. Stanowią ważny element w walce z przestępczością narkotykową, są niezastąpione podczas wyszukiwania materiałów wybuchowych. Ich brak spowodował by utratę ważnego sojusznika w walce z przestępczością a także najlepszego partnera w służbie jakim jest pies – podkreśla inspektor Marek Hańczuk - kierownik Zakładu Kynologii Policyjnej w Sułkowicach.
- Mamy kilka specjalizacji psów: patrolowo – tropiące, patrolowe, tropiące – mówi asp. Sebastian Srogosz z ZKP. – Poza tym jest też specjalizacja do szukania zwłok ludzkich, wyszukiwania narkotyków, osmologiczne oraz do działań bojowych – dodaje funkcjonariusz. Kurs specjalistyczny musi przejść każdy pies, ale czy każdy się nadaje do tego, by służyć? – Najczęściej psy, które kwalifikowane są do kursu, są między 12 a 24 miesiącem życia, ale mogą być troszkę młodsze bądź troszkę starsze. Wszystko definiuje jednak to jak pies wygląda pod względem weterynaryjnym – mówi asp. Srogosz. – Psy użytkowe wszędzie wejdą, chcą wszystko sprawdzić, niczego się nie boją. Muszą być to psy z konkretnym charakterem, wdrożone w reżim treningowy. Takich psów szukamy. Trzeba pamiętać, że te psy będą pracować w sytuacjach, które mocno będą je obciążać psychicznie – wyjaśnia policjant.
Praca weterynarza w Zakładzie Kynologii Policyjnej różni się od tej w „zwykłej” przychodni weterynaryjnej? – Jest specyficzna. To praca z jednym gatunkiem, z psami w jednym wieku. W sensie rozwoju zawodowego jest to wada. Dodatkowo, są to psy, które pracują. Cykl szkoleniowy jest ustawiony w taki sposób, żeby urazów było jak najmniej, ale najczęstsze urazy dotyczą stawów – mówi weterynarz nadkom. Dariusz Siewierski.
Psy muszą spełniać wymagania weterynaryjne: muszą być zdrowe, w typie określonej rasy i nie mogą mieć żadnych dysfunkcji w postaci przyciętych uszu czy ogona, bo to dyskwalifikuje ich już na stracie. Oczywiście muszą być też zaszczepione przeciwko wściekliźnie oraz dysponować dokumentacją radiologiczną stawów biodrowych i łokciowych. Na terenie Zakładu Kynologii Policyjnej można spotkać hodowców, którzy przywieźli młode psy – na razie są kandydatami, a czy rozpoczną kurs? – Nabór trwa cały rok, ponieważ mamy kilkanaście kursów rocznie, a na każdy kurs potrzeba około dziesięciu psów – mówi aspirant. Psy najczęściej pochodzą z hodowli psów specjalistycznych, ale mogą pochodzić również z hodowli od ludzi, którzy w żaden sposób nie są powiązani z Policją. Warunek jest jeden, muszą być konkretnej rasy – owczarek niemiecki, owczarek holenderski, owczarek belgijski malinois czy retrivery.
Kurs specjalistyczny trwa cztery i pół miesiąca. Psy, razem z przewodnikami i instruktorami pracują od poniedziałku do piątku, ale weekendy mają wolne. Instruktorów jest piętnastu, z każdym pracuje po pięciu, sześciu przewodników. To instruktor odpowiada za przebieg dydaktyczny kursu specjalistycznego, który przewodnik przechodzi razem z psem.
Ogromny teren treningowy w Zakładzie Kynologii Policyjnej jest opanowany przez psy, a mimo wszystko z odległości kilku metrów cały czas słychać głośne szczekanie. W końcu nie wszystkie na raz mogą wyjść. Policyjne psy mają bardzo dobre warunki – każdy ma kojec, który dodatkowo wyposażony jest w taki sposób, by chronić zwierzę przed zimnem. Każdy ze służbowych psów zachowuje się inaczej – jedne głośno szczekają, inne wręcz skaczą po kojcu na nasz widok. Nie ma jakieś konkretnej zasady co do tego, jak psy są rozdzielane do kojców. – Ich przydział do konkretnego kojca zależy od daty rozpoczęcia kursu. Psy patrolowo – tropiące są trochę większe, mają też inne zadania. Jednym z nich jest utrzymanie ładu i porządku publicznego podczas imprez masowych. Ponadto, biorą udział w służbie prewencyjnej oraz w tropieniu śladów ludzi – mówi policjant. Kojców jest 233, obecnie nie są nawet w połowie zamieszkane przez czworonożnych funkcjonariuszy. - Musimy być przygotowani na sytuację, która wymagałaby dużego zabezpieczenia w pobliżu Warszawy. Wtedy do nas przyjeżdżają przewodnicy z całej Polski i muszą mieć miejsce dla swoich pupili, a jako jednostka kynologiczna musimy być przygotowani na przyjęcie większej ilości psów – tłumaczy stróż prawa.
Psy służbowe dostają jedzenie po zajęciach, które zaczynają się już o 7.00, a kończą o 13.45. W tym czasie mają też przerwę. – Psy nie mogą pracować cały czas. Po zakończeniu ćwiczeń odpoczywają, ale zdarza się, że przewodnicy zabierają swoich pupili na spacer, bawią się z nimi. Po swojej pracy zostają nagrodzone. Nie gotujemy psom. Podajemy im zbilansowaną suchą karmę – mówi asp. Srogosz.
- Czworonogi policyjne mają też imiona, które nadawane są z rozdzielnika, oraz numer ewidencyjny. Zwykle mają dwa imiona – uśmiecha się funkcjonariusz. – Jedno imię jest służbowe, które widnieje w dokumentacji, ale na co dzień pies występuje pod imieniem, które nada mu jego przewodnik – dodaje. Podczas kursu widzimy różne zachowania psów, niekiedy agresywne. Psy mają do wykonania konkretne zadania. Jakie jest ryzyko, że pies może ugryźć bez komendy? – Praktycznie zerowe, ale też nie wszystkie psy są uczone gryzienia. W pierwszej kolejności kursu specjalistycznego, który wymaga gryzienia, szkolenie polega na zachęcaniu psów do gryzienia i budowaniu ich pewności siebie. W trakcie zabawy każdemu zwierzęciu daje się ugryźć rękaw, który wykonany jest z przyjemnego do gryzienia materiału. W następnym etapie szkolenia pies atakuje już konkretną osobę. Pozorant dysponuje specjalnym sprzętem tresurowym, np.: rękawy, kombinezony, które zapewniają bezpieczny przebieg ćwiczeń obronnych – wyjaśnia funkcjonariusz.
- Kiedy przewodnik ma w grafiku wolne, to jego pies też ma dzień wolny. Pracują zgodnie z grafikiem jaki ma ich przewodnik. Psy patrolowe i patrolowo – tropiące wyjeżdżają do służby codziennie, a psy specjalistyczne czekają w gotowości na telefon – tłumaczy asp. Srogosz.
Czekają na konkretne sprawy, jak np. morderstwo? – W większych miastach są dyżurni miejskiego stanowiska kierowania, którzy zajmują się zarządzaniem patrolami, natomiast w mniejszych miejscowościach, w których są Komendy Powiatowe Policji, są dyżurni jednostki. Jeśli dyżurny nie dysponuje psem służbowym w trakcie służby, dzwoni do przewodnika, który ma tzw. dyżur domowy – najczęściej są to telefony które, dotyczą użycia psa do wyszukiwania narkotyków bądź tropienia śladów ludzi. Dyżurny decyduje o użyciu psa, powiadamia przewodnika, a ten stawia się we wskazanym miejscu. Najczęściej jest to miejsce zdarzenia. Po przybyciu dowiaduje się o tym, co się stało, skąd może pobrać materiał zapachowy lub jaki obszar należy z psem przeszukać. Od tego momentu już zazwyczaj rozpoczyna się praca z psem – wyjaśnia funkcjonariusz.
Zdarzają się i takie sytuacje, kiedy policjant może nie zgodzić się na udział psa w konkretnym zadaniu? – Policjant może odstąpić od użycia psa służbowego, jeżeli użycie go może spowodować uszczerbek na zdrowiu zwierzęcia – tłumaczy asp. Srogosz. – Wszędzie tam, gdzie Policja prowadzi czynności służbowe, a jeśli zajdzie taka potrzeba to może zostać użyty pies, ale nadrzędnym warunkiem użycia psa jest to, aby miejsce było bezpieczne zarówno dla zwierzęcia jak i przewodnika. - Pies patrolowo - tropiący musi być przygotowany również na to, że w pewnym momencie może dojść do sytuacji, w której znajdzie przestępcę. Być może będzie on chciał zaatakować psa, pies będzie się musiał bronić sam, ale będzie musiał też obronić swojego przewodnika – dodaje aspirant.
W Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach jest około 60 psów. Są bardzo różne, chociaż tak podobne. Jedne idą spokojnie przy swoim przewodniku, inne – szczególnie te młodsze – cudują. Jest nawet pies, który w drodze na zajęcia, zatrzymuje się co kilka metrów po to, by bezskutecznie zdjąć kaganiec. Wygląda to komicznie, ale funkcjonariusze nie tracą cierpliwości. – Nie ma takiej możliwości, by policjant kopnął psa czy w jakiś sposób bił go. Psy mają szerokie obroże, więc nie ma obawy, że się psa poddusi. Nieodpowiednie zachowanie trzeba skorygować i przywołać psa do porządku. Jest to siła konsekwencji – wyjaśnia funkcjonariusz.
Po zakończeniu szkolenia, pies rozpoczyna służbę w konkretnej Komendzie Policji. – Za psa specjalistycznego płaci się nawet około 7 tysięcy złotych. Pies patrolowo – tropiący to koszt około 8 tysięcy, ale najwięcej, bo aż 12 tysięcy kosztuje tzw. pies bojowy. Koszty zakupienia psów ponosi Komenda Wojewódzka Policji – mówi asp. Sebastian Srogosz.
Każda służba się kiedyś kończy. A psy pracują tyle, na ile pozwala im zdrowie i wiek. – Pies w pierwszej kolejności po zakończeniu służby trafia do swojego przewodnika. Jeśli okaże się, że ten nie będzie miał warunków i nie może się zająć psem, to wtedy szuka mu domu. Jeśli nie uda się znaleźć domu dla psa to procedury pozwalają na sprzedanie zwierzęcia w drodze przetargu, ale pracuję z pasami służbowymi od dziesięciu lat i nigdy nie spotkałem się z tym, aby jakiś czworonóg został w ten sposób sprzedany. Zazwyczaj trafiają do domu swojego przewodnika. Mój służbowy pies, z którym pracowałem w jednostce terenowej w Łodzi, po zakończeniu służby spędza jesień swojego życia u mnie w domu – podsumowuje asp. Sebastian Srogosz.
___
Źródło: Tygodnik Idziemy
Fot.: Podinsp. Artur Walasek ZKP CSP
Miałam okazje przebywać z takim pieskiem, owczarkiem niemieckim. Był to naprawdę bardzo inteligentny pies:)
OdpowiedzUsuńSą bardzo bystre 🐶🐶🐶
UsuńCudowne sny, chociaż w dzieciństwie trochę się ich bałam. Sąsiedzi mieli i po prostu przerażała mnie ich wielkość.
OdpowiedzUsuńWielkie, ale naprawdę wyjątkowe 🐶🐶🐶 Też się trochę bałam 😉
Usuń