W naszej codzienności - reportaż z odwiedzin rodziców Kamila Stocha 😎
Czwartkowy poranek w Zakopanem wita nas pięknym słońcem. Spacer Krupówkami, na których rankiem jest jeszcze mało turystów kończy się przy Sanktuarium Najświętszej Rodziny. To właśnie na plebanii, przy świątyni spotykam się z ks. Bogusławem Filipiakiem – proboszczem zakopiańskiej parafii.
Biało – czerwony kościół.
Za dwa dni rozpocznie się Puchar Świata w skokach narciarskich. – Atmosfera się udziela. Już od rana do naszego kościoła przychodzą kibice z wymalowanymi flagami na policzkach, w szalikach. Podczas Pucharu Świata atmosfera jest niezwykła. Ludzie bawią się i świętują na ulicach Zakopanego – mówi ks. Bogusław, kustosz Sanktuarium.
Jednak na terenie parafii nie ma wspólnego oglądania skoków. Podobnie jak na plebanii. – Na parafii posługuje siedmiu księży, nie oglądamy wspólnie skoków, ponieważ jest to trudne do zrealizowania. W niedzielę jest dwanaście Mszy św., ale skoczków wspieramy modlitwa. Jeśli obowiązki nam powalają – kibicujemy na miejscu, pod skocznią. Jest to wyjątkowy czas, kiedy chce się tam po prostu być – dodaje duchowny. Ks. Proboszcz żartobliwie mówi, że w dniach kiedy są skoki to pół kościoła jest w biało – czerwonych barwach.
- Kamil nie afiszuje się swoją wiarą. Przychodzi do naszego kościoła, uczestniczy we Mszy św., przyjmuje sakramenty. Nie siada w pierwszej ławce, aby go wszyscy widzieli. Jest pokorny. Niekiedy też wspólnie z żoną uczestniczą we Mszy św. – mówi ks. Filipiak. Żartuje, że teraz kibice będą chodzić do zakopiańskiego kościoła na Krupówkach, bo tutaj Kamil przychodzi się modlić.
Ks. Proboszcz zna Kamila od ponad pięciu lat. – Pokorny, życzliwy, nie gwiazdorzy. Zawsze ze spokojnym uśmiechem, zawsze się przywita, poda dłoń – wspomina początki znajomości. Z sentymentem wspomina także wydarzenia charytatywne, w które włączył się również skoczek.
- Kamil jest przykładem wielkiego człowieka, odnosi kolejne sukcesy, ale jednocześnie wie Komu za nie podziękować. Pochyla głowę przed Panem Bogiem. Chętnie niesie też pomoc drugiemu człowiekowi – podsumowuje duchowny. – Ma pani plany na wieczór? – pyta ks. Bogusław. - Żadnych – odpowiadam. – To wieczorem jedziemy do Zębu.
🎶🎶🎶 Muzyka z dawnej mp3 🎶🎶🎶
O ile poranek był słoneczny, wieczór już zdecydowanie przypomina powrót zimy. Wspólnie z ks. proboszczem Bogusławem jedziemy do Zębu – miejscowości, z której pochodzi skoczek. Trasa, chociaż krótka, bo około 20 kilometrów, to wyjątkowa, bo przez Gubałówkę, a widoki... bajkowe! Zajeżdżamy pod plebanię w Zębie. Ks. Kazimierz Sołtysik już na nas oczekuje. We trójkę jedziemy do Państwa Sochów.
Ledwo wchodzimy do salonu, a już Pani Krystyna – mama Kamila, częstuje ciastem. Pan Bronisław – tato, pochyla się przy kanapie. Widzę, że trzyma w ręku dużą płytę. Nieco zdziwiona pytam – co to? – a to... to taka dawna mp3 – odpowiada z uśmiechem. Muzyka gra...
Zwykle kiedy człowiek zaczyna odnosić sukcesy – spotyka go fala hejtu, ale dużym wsparciem jest wtedy drużyna i ci, którzy są najbliżej. – Skoki narciarskie to jest sport indywidualny, ale Kamil zawsze podkreśla, że tworzą drużynę. Jeden przegra, drugi - wygra, ale to wsparcie drużyny jest bardzo ważne – podkreśla mama. - Kamil nawet kolegów wziął do reklamy. Jeszcze sam nigdy nie wystąpił – dodaje tato.
Kamil Stoch wielokrotnie czyni znak krzyża przed skokiem. To wiara skoczka stała się głównym tematem zainteresowania w ostatnim czasie. - Dla nas wiara, modlitwa, uczestniczenie we Mszy św. jest naturalne. To jak oddychanie, założenie ciepłej kurtki z zimowy dzień. Wiara jest dla nas oczywista – mówi Pani Krystyna. Rodzice zgodnie mówią, że to media niepotrzebnie poruszyły temat wiary, gdyż jest to sprawa indywidualna, intymna. - Kamil szczerze wyznaje – dodaje Pan Bronisław.
Ks. Filipiak mówi też o tym, że złośliwi w Internecie pytają: I co mu Pan Bóg do skoku pomógł? Żegna się przed skokiem, bo wierzy w jakieś siły, które go niosą? - Z Bogiem każda sprawa – tak mawiali starsi. To jest nasze, góralskie powiedzenie. Jest to dla nas normalne, że Pan Bóg jest obecny w naszej codzienności – tłumaczy mama.
W miłej atmosferze, przy herbatce, cieście, oscypkach i muzyce mijają kolejne minuty naszego spotkania, aż nagle dzwonek do drzwi. Pan Bronisław wprowadza gościa – Krzysztofa, wiernego fana ze Szczecina. Krzysztof Karolak, który od wielu lat działa z Kamilem przy różnych akcjach charytatywnych – zwłaszcza dla Hospicjum w Szczecinie, pokazuje książki, plastrony z autografami Kamila i innych skoczków. I zaczyna do każdego opowiadać historię... - My już nawet nie mamy dla siebie żadnych pamiątek, wszystko rozdaliśmy. Kamilu dużo działa charytatywnie, różne rzeczy przekazujemy na aukcje. Pomaga dzieciom – zwłaszcza chorym. Żyjemy według zasady: żyć tu i teraz – dodaje tato.
⏳⏳⏳ Tu i teraz ⏳⏳⏳
Turniej Czterech Skoczni Trwa. Jesteśmy razem z synem – wspomina tato. I dodaje – ta zasada: tu i teraz doskonale sprawdziła się podczas głosowania w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca. Dwa dni wcześniej, przed imprezą mieliśmy informację, że Kamil zajął trzecie miejsce – wspomina z uśmiechem Pan Bronisław. - Ewa jechała do Warszawy z przekonaniem, że odbierze statuetkę za trzecie miejsce – dodaje Pani Krystyna. Reakcję można sobie wyobrazić, jakie jest zaskoczenie! – Ucieszyliśmy się bardzo. Dla mnie to był szok, bo byłem przekonany, że wygra Lewandowski – komentuje tato.
🔱🔱🔱 Sukces za sukcesem 🔱🔱🔱
Patrzę na regał, a tam – pośród innych nagród i ta, szczególna statuetka – Najlepszego Sportowca Roku. Kamil zafundował swoim najbliższym i kibicom dużo emocji. Truniej Czterech Skoczni i fenomenalne zwycięstwo aż prosi się o komentarz. – Zachowanie Svena Hannawalda to był fantastyczny gest, warty zauważenia – skomentował Pan Bronisław.
🍩🍰🍦 Prymas i słodycze 🍦🍰🍩
Czas mija, a tematów coraz więcej. Pan Bronisław zmienia tylko płyty... Krzysztof pyta czy wiemy jak Kamil uczył się w szkole. - Prymasem to nie był. I wszyscy wybuchliśmy śmiechem. A jak przyjeżdża Kamil do domu, to rozmawiacie też o skokach? – A broń Boże, śmieje się Pan Bronisław. Proszę się częstować – słyszymy co chwilkę. A Kamil je słodycze? – je, jest wszystko żerny – śmieje się tata.
💪💪 Natarczywi kibice 💪💪
Życie Państwa Stochów zmieniło się bardzo. - Klubowicze przychodzą – śmieje się Pan Bronisław. I dodaje, że na początku kiedy kibice przyjeżdżali do Zębu byli bardzo natarczywi. - Koniecznie chcieli się spotkać z Kamilem, mimo, że mówiliśmy, że go w domu nie ma. A dziś? Dziś są już inni. Cieszą się, że mogą być w miejscowości, z której Kamil pochodzi – mówi tato.
👦 Wnuczek – ekspert 👦
Rodzice zwykle zawody oglądają w domu. – Wnuczek mówi kto i ile skoczył, i czy dobrze skoczył. To taki nasz mały znawca skoków. On zna wszystkich – uśmiecha się Pan Bronisław. I dalej, mówi - u nas to nerwy w kłębek zawsze, przeżywamy to wszystko, a później – jak jest dobrze to się cieszmy, a jak jest gorzej to też się cieszymy. W skokach narciarskich nie ma nudy. Cieszymy się wszystkimi sukcesami naszych skoczków.
🍻🍻 Zimne piwo 🍻🍻
- Po TCS Kamil opowiadał, jak Włodzimierz Szaranowicz zadał pytanie: O czym Ty marzysz? – o zimnym piwie – odpowiedział. Marzył o tym, aby wziąć prysznic, aby zszedł z niego ten cały stres – wspomina Pani Krystyna. – Pamiętajmy, że zawodnicy po skokach idą na kontrolę. Gdzieś tam pojawiają się dziennikarze... On po TCS był zwyczajnie zmęczony – dodaje Pan Bronisław.
Muzyka już ucichła, a za oknem ciemno... Późnym wieczorem wyjeżdżamy z Zębu. Po drodze mijamy kuligi, których uczestnicy nie kryją radości z zimy. A my ruszamy w kierunku Gubałówki, do Zakopanego...
😎📷😎 Wierni kibice 😎📷😎
- Zakopane przyciąga od wielu lat ludzi z różnych państw – oprawa, atmosfera, prowadzenie imprezy w sposób niezapomniany i niepowtarzalny. Wiadome, że najgłośniejszy doping jest wtedy kiedy skaczą polscy skoczkowie, ale kibice nie zapominają o pozostałych – szczególnie sportowych legendach jak Ammann, Kasai, Schlirenzauer. Wierni kibice pamiętają również o tych, którzy podnoszą się po upadkach, i tych, którym skok nie wyszedł – mówi ks. Łukasz Nizio, duszpasterz sportowców Archidiecezji Krakowskiej, kibic.
- Wspólne wyjazdy na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich zainicjował wiele lat temu nasz sołtys – Szczepan Bryś. Były to czasy, kiedy Adam Małysz zaczynał osiągać coraz to lepsze rezultaty. Wspaniała atmosfera, którą tworzą kibice, oraz niesamowity klimat Zakopanego – mówi Mateusz Niesporek, kibic z Żywocic.
- Zawsze kiedy mój ulubiony skoczek zasiada na belce startowej, staram się na niego patrzeć z ogromnym podziwem, ale nie zazdroszczę presji, którą musi przeżywać. Jestem dumny, że mój kraj i Ojczyznę reprezentują ludzie, którzy są bardzo skromni, mimo sukcesów jakie osiągają – mówi Kl. Piotr z IV roku MWSD z Warszawy, kibic.
- W czasach gonitwy i permanentnego braku czasu pojawia się weekend, który przepełniony jest dialogiem, wspólnymi śpiewami podczas wieczornych spotkań, mnóstwem dobrego humoru i zabawy. Jest czas na to, aby zauważyć innych ludzi wokół siebie – wspomina Mateusz Gałeczka, kibic z Żywocic.
- Jesteśmy tu zawsze, co roku – czy jest dobrze czy źle. Tacy są wierni kibice – dodaje Adrian Glacel, również kibic z Żywocic.
- Jak już oglądam Polaka to czuję dumę, że mnie i nas reprezentuje. Jeśli już bardzo dobrze skoczy to mnie wzrusza. Wygrana daje poczucie zwycięstwa i powiedzenie światu: Tacy jesteśmy. Potrafimy zwyciężać! Kamil - pokorny człowiek, wierzący... Skoki to zawsze wzruszenie i wielkie emocje – mówi ks. Radek z Gdańska, kibic.
___
Źródło: Tygodnik Idziemy
Fot.: Ewa Bilan - Stoch; archiwum prywatne Kamila Stocha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz