pixabay.com/pl/
Panie Pawle, różne zdarzenia przeżywamy z różnymi emocjami. I choć może niekiedy chcemy je „wyłączyć” – ciągle w nas są...
Jestem zdania, że wszystkie emocje, które przeżywamy - pełnią ważną funkcję i warto się w nie wsłuchiwać. Emocje można porównać do lampek sygnalizacyjnych w jakimś urządzeniu, które sygnalizują nam coś bardzo istotnego. Złość, strach, radość, smutek – informują nas o czymś ważnym z naszej perspektywy. W relacjach z ludźmi warto brać pod uwagę emocje – swoje i tej drugiej osoby, chociaż nie zawsze byliśmy nauczeni by to robić.
Po czym rozpoznać brak zaangażowania?
Kiedy druga osoba nie bierze pod uwagę uczuć i potrzeb tej pierwszej. Ogólnie chodzi o brak zainteresowania tym, czego ta osoba chce, o czym myśli, czego potrzebuje. Często zaangażowana osoba nie dostrzega braku zaangażowania u tej drugiej osoby.
Z czego to wynika?
Bywa na przykład tak, że mamy przekonanie, że nie robimy wystarczająco dużo dla partnera. Robimy coraz więcej, staramy się coraz bardziej ale przynosi to odwrotny skutek – partner czuje że nie musi się już starać. Co więcej, zachowanie nadmiernie zaangażowanego partnera zaczyna go wręcz złościć i druga zaczyna się wycofywać z relacji.
Gdzie szukać źródeł takiego zachowania?
Może mieć to związek z niską samooceną. Z reguły są to sprawy, które kształtują się w dzieciństwie. W życiu dorosłym odtwarzamy w relacjach partnerskich to, co znamy z przeszłości.
Kiedy należy się zgłosić do specjalisty?
Ludzie zgłaszają się z różnymi problemami. Z reguły – kiedy osoba czuje, że sama nie jest już w stanie sobie poradzić z emocjami. Objawy mogą być przeróżne: lęk, objawy depresyjne – smutek, drażliwość, nadużywanie substancji psychoaktywnych. Zgłaszają się osoby, których związki zwykle kończą się w taki sam sposób – np. ona oczekuje bliskości, ale nie może tej potrzeby zrealizować, bo ciągle pojawia się jeden scenariusz – zbytnio się angażuje w związek z partnerem, nie odczytuje w porę sygnałów o braku zaangażowania z drugiej strony i kiedy partner się z nią rozstaje czuje się skrzywdzona, oszukana. Warto zgłosić się do specjalisty kiedy zauważamy, że cały czas odtwarzamy jeden, krzywdzący nas lub innych, scenariusz. Lub kiedy nie radzimy sobie z emocjami.
W towarzystwie niejako gramy kogoś, kim nie jesteśmy – a w środku nie możemy poradzić sobie ze swoimi problemami, naszym życiem...
Nierzadko tak się dzieje. Nie zawsze chcemy się „skontaktować” z tym, co w środku. Przyznanie się przed samym sobą, że mam problem nie jest przyjemne. Terapia przynosi ulgę, ale jest to też ciężka praca nad sobą samym. Najpierw trzeba się skonfrontować się z tym, co trudne. Na co dzień chciałoby się od tego jakoś uciec...
Da się uciec od emocji?
Są różne sposoby – nadmierne imprezowanie, alkohol, narkotyki, ale też gry komputerowe, zakupy... wszystko, co pozwala na ucieczkę od siebie samego.
Te sposoby akurat są na krótki czas...
Czasem te tymczasowe sposoby radzenia sobie mogą przekształcić się w uzależnienie. Takie mogą być konsekwencje uciekania od emocji. To, co służy człowiekowi, to przeżycie i spotkanie się z nimi. Czuję smutek - mam prawo go czuć, bo się rozstałem – mimo, że w tej relacji nie było idealnie. Smutno mi, bo skończyło się coś dobrego, co dawało dobre emocje.
Trzeba niejako „przeżyć” te emocje?
Czasami możemy sami je przeżyć, ale często potrzeba nam kogoś z zewnątrz aby wysłuchał bez oceniania, atakowania żadnej ze stron, z dystansem. Emocje muszą przepłynąć. Zatrzymane, niewyrażone będą powracać. Zatrzymywanie smutku, złości nie służy. Jeśli ciagle blokujemy w sobie złość na sytuacje, które się zdarzają – w końcu jakaś drobna, niewinna rzecz spowoduje wybuch.
___
Źródło: deon.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz