Pani Ewo, czy należy walczyć ze słabościami?
Walka zwykle zakłada użycie siły.... Przychodzi mi na myśl „bądź jak woda”, ponieważ woda jest miękka, ale zawiera w sobie ogromną moc… kropla drąży skałę i rozwali ją z czasem, czyli - absolutnie nie walczyć. Należy zaopiekować się nimi, a one - zmienią się w naszą siłę. Choć oczywiście, zdaję sobie sprawę, że dziś słowo walka kojarzy nam się bardziej niż cokolwiek innego… Jechałam kiedyś w autobusie, usłyszałam, że dziecko spytało czy będzie chodzić do przedszkola. Jego mama odpowiedziała: „jesteś na liście oczekujących”. I wtedy przyszła mi myśl, że już dziecko uczy się od małego jak ma walczyć. To smutne. Pomyślałam, że to dopiero początek…
Dlaczego staramy się ukrywać swoje wady? Każdy z nas je przecież ma...
Kultura, w której żyjemy, od najmłodszych lat narzuca nam pewne trendy i zachowania, które według mnie niestety nie budują nas tylko niszczą. Okazując pewność siebie na zewnątrz, nie mając podstaw wewnętrznych, jesteśmy utknięci pomiędzy jednym a drugim, właściwie nie mając żadnej możliwości ruchu… Kiedy mamy wewnętrzną siłę, ona służy nam. Kiedy przytrafiają się nam trudne życiowe chwile, wtedy ona nas chroni, w przypadku pozornej pewności siebie – często może być trudność ze złapaniem „pionu”, po czym spadamy po równi pochyłej w dół….
Kiedy ukrywanie wad ma sens?
Według mnie nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ niepotrzebnie zużywamy na to wiele energii, którą moglibyśmy skierować gdzie indziej. A wady prędzej czy później i tak ujrzą światło dzienne.
Mówienie o swoich słabościach jest hipokryzją?
Samo mówienie o słabościach niewiele zmieni, a też zwykle niewiele osób chce o nich słuchać. W związku z tym, przede wszystkim, jeśli już je rozpoznamy, należy zaopiekować się nimi w taki sposób, by przekuć je na moc, która zwykle znajduje się na przeciwległym biegunie.
Mimo podjętych starań walki ze słabościami – czasem nas to przytłacza, ale bez szczerości względem siebie – można liczyć na zadowalające efekty?
Szczerość, prawda - to cnoty, które coraz bardziej odchodzą do lamusa… Szkoda, ponieważ tylko na prawdzie można coś konkretnego zbudować. Szczerość wobec siebie jest ogromną odwagą, to pierwszy krok do trwałej zmiany. Tylko to, co rozpoznane może być przetransformowane.
A z drugiej strony bez przyznania się do słabości i bez akceptacji – pokonanie ich jest przecież niemożliwe?
Dokładnie to jak przysłowiowa „walka z wiatrakami”, zużywająca energię, a nie przynosząca pożądanych trwałych efektów. Człowiek jest pełen słabości i to jest piękne, ponieważ wówczas ma ciągle coś do zrobienia.
Od czego bezwzględnie uzależnione jest pokonanie własnych słabości?
Trzeba mieć odwagę zobaczyć to, czego być może wiedzieć byśmy nie chcieli. Iluzje, w których żyjemy zmieniają naszą rzeczywistość, a wówczas zasadnicze pytanie, czy nasze życie jest wówczas prawdziwe? Uważam, że zawsze na końcu drogi czeka nas fundamentalne pytanie: czy żyliśmy naprawdę? Czy nasze życie bardziej przypominało sztukę komediodramatu?
Wobec tego w jaki sposób najlepiej poznać siebie i swoje słabości?
To naprawdę proste: kiedy zobaczymy ową naszą słabość przyglądajmy się jej z zainteresowaniem, a później oswajajmy. Nieprawdaż, że początek jest bardzo prosty? A zmiana sama nas poniesie… Tym optymistycznym akcentem życzę Państwu po prostu niekończącej się przygody z samym sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz