Wiosną pracowałam nad reportażem z policjantami z Wydziału do Walki z Przestępczością Narkotykową. Bardzo ciekawe rozmowy i wręcz trudne do uwierzenia historie - opisałam 😊
Pokutuje myślenie, że niewielka ilość narkotyków nie zaszkodzi. Tymczasem posiadanie narkotyków w każdej ilości jest karalne. – Chodzi tu również o marihuanę, która uważana jest za „miękki” narkotyk – wyjaśnia funkcjonariusz operacyjny policji. – Nieważne, czy posiadamy 0,001 grama czy pół kilo. W Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii jest podział na „znaczną ilość” i „zwykłe posiadanie mniejszych ilości”. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku jednak narkotyki zostaną zabezpieczone, osoba może być zatrzymana i przeprowadzone postępowanie. W przypadku posiadania narkotyków w nieznacznej ilości prokurator bądź sąd może warunkowo umorzyć postępowanie – dodaje policjant.
Nic legalnie
Młodzież źle interpretuje powyższy przepis 62a ustawy o narkomanii, tkwiąc w przeświadczeniu, że można posiadać narkotyki na własny użytek. Ale ten przepis o tym nie mówi, daje on tylko prokuratorowi bądź sądowi możliwość podjęcia takiej właśnie decyzji końcowej w postępowaniu. W każdym przypadku obowiązkiem policjanta jest zabezpieczenie substancji narkotycznych.
Marihuana jest najpopularniejszym narkotykiem wśród młodzieży. Gram kosztuje ok. 50 zł. Z drogich narkotyków jest kokaina, metamfetamina i heroina. Kokaina jest tzw. narkotykiem ekskluzywnym, jest bardzo droga i najczęściej sięgają po nią osoby bardziej majętne. Za gram kokainy trzeba zapłacić 200 zł, a można zapłacić 500 zł. Różnica jest w jakości. Gram amfetaminy kosztuje ok. 30 zł. Gram mefedronu kosztuje 70-80 zł – wyjaśnia policjant. Heroina kosztuje ponad 300 zł, ale jest jej bardzo mało na rynku i jest sprzedawana w ćwiartkach, 0,25 grama. To brudny narkotyk, dla ludzi bardzo, bardzo uzależnionych – dodaje funkcjonariusz.
Na jak długo wystarczy gram narkotyku? – Zależy od osoby. Od tego, czy zażywa okazjonalnie, czy jest już uzależniona. Często dilerzy wprowadzają konsumentów w błąd co do rodzaju narkotyków, ich zawartości. Przecież ludzie kupują kota w worku, muszą uwierzyć na słowo osobie, która im sprzedaje, że dostają to, czego chcą. W taki sposób dochodzi do przypadków zatruć i śmierci – wyjaśnia policjant.
– Co dzień wydawać po 50 zł na narkotyki to na miesiąc wychodzi dużo. Oczywiście, jak ktoś okazjonalnie na imprezie zapali marihuanę, to nie są to duże koszty, ale jeśli ktoś co dzień zażywa… Często wiąże się to z inną przestępczością, bo skądś te pieniądze trzeba brać – mówi stróż prawa.
Hurtownicy i producenci
Kto najczęściej trudni się produkcją narkotyków? Czy rzeczywiście człowiek uczy się na błędach i wyciąga wnioski z przeszłości? – Gdyby przestępcy uczyli się na błędach, nie obserwowalibyśmy zjawiska recydywy, tzn. powrotu do przestępstwa. Bywa różnie, ale jeżeli mamy na myśli doświadczenia z pracy w wydziale do walki z przestępczością narkotykową KSP, to trzeba powiedzieć, że osoby, które zatrzymujemy i zabezpieczamy u nich narkotyki, często już były karane za tzw. przestępstwa narkotykowe. Ponieważ tak jak wspominaliśmy, w naszym polu zainteresowania są przede wszystkim „hurtownicy, producenci”. To są ludzie, którzy bardzo długo nie zajmowali się normalną pracą. Często sami mówią: gdzie ja pójdę do pracy? Kto mnie zatrudni? Raz siedziałem, wyszedłem, trzeba było jakoś na chleb zarobić. A kto mnie przyjmie?
– Ale to takie użalanie się nad sobą i próba wytłumaczenia swojego przestępczego działania. Przestępcy, których stałym dochodem jest biznes narkotykowy, żyją ponad stan i ciężko im z tego zrezygnować. Są również tacy, którzy odbijają od „interesu” na zawsze. Z moich obserwacji wynika, że są to osoby, które otrzymują duże wsparcie od rodziny i znajomych, osoby, którym zależy na bliskich, i ich otoczeniu zależy na tej osobie, która gdzieś w życiu zbłądziła, i to często nie raz – opowiada policjant. – Tutaj wchodzą w grę ogromne pieniądze, chodzi o miliony. To są duże, szybkie pieniądze, ale bardzo niebezpieczne – dodaje.
– Laboratoria narkotykowe to są jedne z najniebezpieczniejszych realizacji, z uwagi na silnie trujące i żrące substancje chemiczne, bardzo wysokie temperatury, aparaturę podłączoną do zasilania, kotły ciśnieniowe. Występuje zagrożenie wybuchem i pożarem. Praca w takim miejscu jest wyjątkowo niebezpieczna dla policjantów – mówi funkcjonariuszka operacyjna. – Osoba zajmująca się produkcją musi być zatrzymana w taki sposób, aby uniemożliwić jej działanie, które mogłoby doprowadzić do destrukcji – dodaje policjant. – Czasami pomagają nam oddziały kontrterrorystyczne – mówi funkcjonariusz.
– Większość akcji wiąże się z narażeniem zdrowia i życia. – Takie osoby bardzo często posiadają nielegalnie broń. Zdarzają się sytuacje, że ktoś próbuje użyć w stosunku do nas broni – mówi policjant.
Wyścig z Policją
– Oni czytają ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, często wcześniej wiedzą o zmianach, które będą wprowadzane, niż my – przyznają funkcjonariusze. – Dużo wysiłku i pracy zajęło wprowadzenie zmian w kwestii dopalaczy. Obecnie większość substancji nazywanych dopalaczami znalazła się na liście substancji zabronionych. W mojej ocenie pomiędzy dopalaczami i narkotykami należy postawić znak równości. I jedne, i drugie powodują spustoszenie w organizmie człowieka, są szkodliwe, uzależniają i niszczą. Przed wprowadzeniem zmian zastanawialiśmy się, jak „ugryźć” temat, ponieważ produkt był legalny, a po spożyciu go ludzie umierali – wyjaśnia funkcjonariusz.
– Mieliśmy taką sprawę, została przez nas zlikwidowana fabryka produkująca dopalacze na ogromną skalę. Odbywało się to przy szkole podstawowej w jednej z podwarszawskich miejscowości. Przestępcy zostali zatrzymani na gorącym uczynku, oględziny trwały dwa dni i dwie noce bez przerwy, skażenie było tak ogromne, że straż pożarna sprowadzała specjalistyczny sprzęt, aby stworzyć warunki, w których policjanci mogli prowadzić czynności. Niestety, sąd w wyroku stwierdził, że odbywała się tam produkcja legalnych substancji, tzw. dopalaczy, i podejrzani dostali niewielką karę. Dodać należy, że ten „legalny” produkt po zmianie ustawy znalazł się na liście substancji niedozwolonych – wspomina funkcjonariusz.
– Oni są krok przed przepisami, po to, aby szukać nowych substancji. Zatrudniają różnych chemików, dokształcają się w internecie, w książkach, by być na bieżąco z tym, jakie substancje produkować, żeby nie były ujęte w ustawie – tłumaczy policjant.
– To są biznesmeni. Oni z handlu narkotykami żyją, a sami często narkotyków nie zażywają. Wiedzą, że po zażyciu narkotyków ułatwiliby nam pracę. Zawsze są zaskoczeni, kiedy znowu się spotykamy – uśmiecha się funkcjonariusz. – Zdarzają się również przemyty wewnątrzustrojowe, np. z Kolumbii czy z innych państw Ameryki Południowej. Przemycają w żołądku kokainę. Połykają kapsułki i lecą do Polski. Tu ktoś na nich czeka, oni to wydalają i później kokaina idzie na rynek. Rekordzista przemycał w żołądku ponad kilogram! – wspomina policjantka.
Konfiskata rozszerzona
– Pracujemy w celu wyeliminowania jak największej ilości narkotyków z rynku. Udaremniamy przemyty na teren naszego kraju. Nie mówimy o dwóch, trzech gramach, ale o kilogramach narkotyków, setkach kilogramów, które eliminujemy z rynku – tłumaczy policjantka operacyjna. Narkotyki to dowód rzeczowy. Przechodzą badania w laboratorium. Po wyroku wydanym przez sąd są niszczone. Są też wykorzystywane do szkolenia psów policyjnych.
– Staramy się także zabezpieczać większość majątku przestępców i często ich zabiegi polegające na kupowaniu nieruchomości czy aut np. na członków rodziny nie przynoszą oczekiwanych dla nich rezultatów. W policji są wyspecjalizowane komórki, które dokonują analiz polegających na porównywaniu dochodów osób oraz poczynionych przez nie zakupów. Jeśli ktoś ma wykazane dochody dwa tysiące złotych miesięcznie, a ma „wypasiony” samochód, piękny dom i jeszcze kilka innych nieruchomości w różnych miejscach na świecie, to stosuje się konfiskatę rozszerzoną – wyjaśnia funkcjonariusz operacyjny.
– Ostatnio zatrzymaliśmy dwudziestoparolatka, który przemycał narkotyki z terenu Unii Europejskiej. Kupował narkotyki, przesyłał je w paczce do kraju. Za pośrednictwem innych osób je odbierał. Dlaczego? Nie wiadomo. Wobec tego mężczyzny sąd zastosował areszt. Wyjdzie, będzie dalej robił to samo? Nie wiemy… I to nie jest osoba z patologicznej rodziny – opowiada policjant.
Wiedza operacyjna
Wydział do walki z przestępczością narkotykową Komendy Stołecznej Policji jest jednym z najlepszych w całym kraju. Pracuje w nim zaledwie kilkunastu funkcjonariuszy. – Zabezpieczamy najwięcej narkotyków, chociaż Komenda Stołeczna jest najmniejszą komendą wojewódzką, jeśli chodzi o teren, jaki mamy do zabezpieczenia – dodaje policjantka. – Oczywiście nie ograniczamy się tylko do naszego garnizonu, działamy na terenie całego kraju, podejmujemy również współpracę z innymi państwami europejskimi. Prawo dotyczące narkotyków w różnych krajach Europy nie jest jednolite. To, co w Polsce jest zabronione, w innych państwach jest dozwolone, i odwrotnie. Przestępcy śledzą zmiany w prawie antynarkotykowym na terenie różnych państw, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. W większości przypadków są to grupy zorganizowane, gdzie każdy z członków ma określone zadania – mówi policjant.
– Przychodząc tutaj do pracy, stajemy się trochę inni. Działamy w zupełnie innym świecie. Mamy swoje dwa światy: prywatny, gdzie każdy ma rodzinę, i zawodowy, w którym zajmujemy się przestępczością narkotykową. Trzeba się odnaleźć w tych dwóch światach – mówi funkcjonariusz operacyjny.
Co naprowadza funkcjonariuszy z wydziału antynarkotykowego na konkretną osobę lub miejsce? – Nie powiemy – uśmiechają się funkcjonariusze. – Wiemy, gdzie są takie miejsca, wiemy, jakie cechy muszą posiadać miejsca przeznaczone do produkcji narkotyków, do uprawy konopii. Jest to praca operacyjna, a żadnych tajników pracy nie możemy zdradzić – mówi policjant.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz