W sidłach toksycznego związku... czyli jak wyjść z tego, co boli, uwiera i staje się nie do zniesienia… Czerwone róże jako ilustracja do tego wywiadu nie są tu przypadkiem. Sama dostawałam bukiet czerwonych róż - podobno oznaczają miłość... ale na szczęście to już przeszłość. Życzę każdej z Was siły, by wyjść z toksycznego związku! Przypominam rozmowę z Ewą Guzowską – psychologiem, psychoterapeutką, coach...
Pani Ewo, czym jest toksyczny związek?
Toksyczny, jak sama nazwa wskazuje, to związek zabarwiony toksyną – czyli trucizną, która powoduje „chorobę”, z której nie wyleczymy się antybiotykami, a także cierpienie, ból, rozpacz, bezsilność i niemoc. To przeciwieństwo zdrowego związku. Jeśli związek jest zdrowy, obie osoby wzrastają i rozwijają się, ponieważ poza związkiem, każda z osób to indywidualność. Zdrowy związek powoduje, że czujemy się „wolni” i pozwala nam korzystać z życia w sposób, który jest dla nas pożądany, w ramach ogólnie przyjętych wartości tj. miłość, wierność, lojalność, uczciwość – jeśli mamy na myśli związek kobieta-mężczyzna. Nasze wartości – nie zostają pogwałcone w żaden sposób. Jeśli druga osoba ogranicza nasza swobodę myślenia, kontakty, izoluje nas od reszty świata, narzuca nam swój punkt widzenia, a poza tym jeszcze wpędza w poczucie winy – prędzej czy później poczujemy dyskomfort, zaczniemy gasnąć i stracimy radość życia.
Po czym poznać, że jesteśmy częścią takiej relacji?
Zwykle na początku wielkie zauroczenie, fascynacja, zakochanie, czasami uderzenie pioruna…. Świat wydaje się wspaniały i wszystko zmienia się na piękniejsze, lepsze, niepowtarzalne… Mijają dni, zaczyna się rutyna dnia codziennego i zdejmujemy z oczu „różowe okulary”. Nagle słyszymy, że jesteśmy jacyś – nie tacy, jak powinniśmy być, nie robimy tego, czy tamtego, jak należy, nasi przyjaciele – nie są mile widziani w gościnie, nasza wolność krok po kroku zostaje ograniczana. Często na początku zwykle, chcemy to zmienić, czyli dopasować się do tego, czego partner /partnerka oczekuje, wymaga, narzuca. I ku zdziwieniu, kiedy zmieniliśmy nasze zachowanie, uwzględniliśmy tzw. ”potrzeby” partnera, zaraz potem pojawią się kolejne i kolejne… Często dialog i chęć porozmawiania o tym, zostaje skwitowany jednym nic nie znaczącym frazesem np. znowu zaczynasz, mam tego dość, czy ty nie możesz tego zostawić…
Osoba zdominowana w ten sposób (często wcześniej już odizolowana od swoich przyjaciół), zaczyna szukać winy w sobie, że jest z nią coś nie tak, czyli zaczyna gubić się w gąszczu niedomówień i oskarżeń. Niczym zwierzyna wpędzona w sidła, zaczyna szukać w sobie tego, o co jest oskarżana, obwiniana, a czasami manipulowana i tłamszona. Zwykle nie przychodzi jej na myśl, że być może znalazła się w sidłach toksycznego związku, zwłaszcza, jeśli jej zaniżone poczucie wartości, jeszcze bardziej „woła” o ratunek. Zwykle jest nieświadoma, że wołanie właśnie w „tym kierunku”, może spowodować całkowicie „zatonięcie”. Najczęściej w takie sidła wpadają osoby, które przypisaną mają od dzieciństwa rolę ”ofiary”, zwykle znajdują swojego „kata”, który będzie im dyktował warunki. Można powiedzieć, że działają tu często nieświadome mechanizmy, którym czy chcemy czy podlegamy. Im bardziej świadomi jesteśmy siebie, tym ryzyko złapania w takie „sidła”- maleje albo staje się niemożliwe. Kiedy jesteśmy bardziej świadomi, tym bardziej „trzeźwo” potrafimy patrzeć i widzimy sprawy, takie jakimi one są naprawdę, a nie takimi, jakimi chcielibyśmy je widzieć. Opadają iluzje, którymi dotychczas się karmiliśmy.
A jakie zachowania wskazują, że jesteśmy w toksycznym związku?
Kiedy czujemy, że ktoś ogranicza nas, manipuluje nami, oczekuje ciągłego podporządkowania się, a także czasami bywa, że znieważa nas, poniża, nie szanuje – to z pewnością powinniśmy to umieć dostrzec i zobaczyć. Jest to możliwe, kiedy osoba ma wystarczające poczucie wartości i została nauczona w dzieciństwie stawiania granic, których nikomu nie pozwoli przekroczyć. Jeśli natomiast osoba, jako dziecko – nie czuła się kochana, zwykle też nie może być mowy o jej granicach. To pojęcia obce dla takiej osoby i by wpaść w pułapkę „zastawionych” sideł – jest o krok...
Kiedy czujemy, że nie możemy się wydostać, że już nie wiemy, co zrobić – ważne jest poczucie, że właśnie cierpimy. Potem trzeba podjąć decyzję – nie będę więcej cierpieć. A dróg poszukać potem, najważniejsza w tym wszystkim, jest osoba, która cierpi. Drogi mogą być różne, może być to uzdrowienie związku, ale to wtedy obie osoby muszą tego chcieć, odejście, danie sobie jakiegoś czasu na przemyślenie, odczucie, pobycie ze sobą… Zdarza się też, że druga osoba – nic nie chce zmieniać, bo jej przecież jest jej dobrze, tak jak jest. Wtedy, właściwie nie pozostaje nic innego, jak odejście. Związek to dwie osoby, jeśli tylko jedna będzie chciała zmiany, nic się nie zmieni !!!
Jakie są przyczyny takich związków?
Uważam, że najczęstszą przyczyną takich związków jest słaba znajomość siebie, kiedy dzieje się coś takie – to punkt zwrotny – dla osoby, która zgłasza się z takim problemem. Zwykle chce by osoba, która jest powodem jej bólu, by się zmieniła. Jednak to niemożliwe, nie możemy zmienić nikogo, poza SAMYM SOBĄ. Kolejną przyczyną, może być niezrozumienie, że nasze dzieciństwo, nasze wzorce, jakimi nasiąkliśmy, przenosimy w nasze dorosłe życie – innych przecież nie znamy – więc nieświadomie przyciągamy, to co znamy…
Trudne i bolesne, niestety zwykle uciekamy do tego, czego świadomie – nie chcemy… Niestety, temat jest bardziej złożony, niż się wydaje i zwykle to „wierzchołek góry lodowej”, a „Titanic” rozbił się o to, czego nie widział, co było pod wodą. Nie rozbił się o to, co widział, rozbił się znacznie wcześniej… Podobnie jest z naszym życiem...
Kiedy zaczyna się ryzyko wejścia w taki „chory” związek?
Największe ryzyko wejścia w taki związek, jest wtedy, kiedy wcześniej nie potrafiliśmy „żyć”. Życie nie jest „przetrwaniem”. Nagle ktoś spowodował, że poczuliśmy jak to jest po prostu „żyć”. Zwykle dzieje się to nagle i wszystko wywraca się do góry nogami. Odzyskujemy energię i radość życia. Zjawia się ktoś, kto „zasila” naszą życiową energię, wreszcie czujemy „żyjemy”, ale kiedy odcina - po prostu „umieramy”. Wtedy niebezpieczeństwo gwałtownie rośnie, wówczas najtrudniej wyjść, ktoś jest dla nas niczym „powietrze” – bez którego nie potrafimy już żyć, obudzeni z dotychczasowego letargu. Wystarczy, że ktoś na chwilę, wyłączy „zasilanie”, a my potrzebujemy go do życia, robimy wiele by „włączył” go ponownie. Wówczas na wiele nas stać... w tym także na nadużywanie siebie.
W jaki sposób radzić sobie z toksyczną relacją?
Najważniejsze jest uświadomienie, że cierpimy, że ciągle zastanawiamy się jak ją uzdrowić i czy coś jeszcze powinnyśmy zrobić. Świadomość, jest zawsze najważniejszym czynnikiem każdej zmiany, bez niej trudno ruszyć z miejsca. Możemy poszukać dróg, np. pobyć przez jakiś czas osobno, poszukać w sobie siły, ustalić, czy druga osoba, ma wole do zmiany, skonsultować się z psychoterapeutą albo odejść i poszukać szczęścia najpierw w sobie, bardzo ważne - przed kolejnym związkiem. Świadomość przede wszystkim – jest tu najważniejsza, a potem decyzja, potem przechodzimy do działania.
Jeśli mowa o toksycznej relacji – możliwe jest uzdrowienie relacji czy tylko jej zakończenie?
Odpowiedź nie jest tak jednoznaczna. To wszystko zależy, jeśli obie strony, są gotowe podjąć kroki, by ją uzdrowić, to bardzo ważne. Wtedy, jest sens próbować. Jeśli jest Wola, jest Nadzieja. Jeśli tylko jedna strona chce uzdrowić związek – to się nie uda, pamiętajmy, jedna osoba nie zrobi za dwie. Jeśli warto, z pewnością warto podjąć ryzyko uzdrowienia związku, a jeśli – nie – to przede wszystkim warto poszukać w sobie i odnaleźć się ponownie 😊
Jakie warunki należy spełnić aby uzdrowić relację?
Warunek jest jeden – obie osoby muszą tego chcieć… A drugi, to na ile gotowe są zmienić siebie i zdobyć się na pewne kompromisy. Życzę wszystkim przede wszystkim szczęścia – mamy przecież jedno życie, może być takie jak chcemy, jeśli wiemy, jakie ma być? Co jest dla nas najważniejsze, warto zadbać o własne szczęście i spełnienie. To jedyna okazja – to życie…. Życie, które domaga się żyć…
Ciekawy wpis. Każda relacja jest inna, ale niekiedy istnieją pewne schematy.
OdpowiedzUsuńTak, dlatego trzeba być ostrożnym, bo nie wszyscy są też uczciwi, chociaż pięknie o uczciwości potrafią mówić... 😉
Usuń