pixabay.com/pl/
Widziałam jak patrzył na ciasto, które stało na naszym stoliczku. Poszedł dalej, do innych ludzi w kawiarni. I kiedy po kilku minutach wracał, znowu podszedł do nas, a tak patrzył na to ciasto... 😥 Zanim do nas wrócił to byłam już gotowa by pójść coś mu zamówić. Miał takie smutne oczy... Wystarczyło mi tych kilka sekund, by się ogarnąć i być przydatną.
Ten chłopczyk wzruszył mnie bardzo. Później, kiedy wróciłam do naszego stoliczka - rozmawialiśmy o tej sytuacji. Myślę, że wielu z nas na co dzień słyszy podobne pytanie - czy to na ulicy czy w sklepie...
Od nas samych zależy czy zbudujemy wyższy mur, czy pójdziemy po więcej krzeseł i zaprosimy innych do naszego stolika...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz