niedziela, 6 sierpnia 2023

[KOMENTARZ] Noc się kiedyś skończy...

Kiedyś skończy się zło, które ci doskwiera, skończą się twoje cierpienia i poznasz wszystkie odpowiedzi na pytania i niewiadome. A póki co - bądź wierny Panu, nie bój się zła i naucz się wszystkie wydarzania przyjmować jako służące twojemu dobru. 

pixabay.com/pl/


👉 NOC SIĘ KIEDYŚ SKOŃCZY...

Ewangelia, w której Jezus porównuje Królestwo Niebieskie do sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby różnego rodzaju, ma wiele praktycznych zastosowań w naszym życiu. Pierwszą nauką jest to, że kiedyś przyjdzie upragniony moment oddzielenia dobrych ryb od złych. Dlaczego upragniony? Bo skończy się wtedy zło i wszystkie jego szeroko rozumiane konsekwencje. 

Skończy się noc wiary, czyli wszelkie twoje wątpliwości i codzienne zmagania, aby wierzyć słowom Jezusa i być Mu wiernym nawet, gdy to kosztuje. Skończy się cierpienie - ustaną wszystkie twoje bóle, i te fizyczne, i duchowe. Skończy się twój krzyż, czyli codzienny ciężar twoich obowiązków i miłości, którą realizujesz w ramach twojego powołania. 

Skończy się też ukrycie, czyli to co jest między tobą a Bogiem, o czym nie wie świat. Wyjdzie na jaw przed całym światem prawda twojego serca. Już nikt nie oceni cię źle i nie przypisze złych intencji, bo sam Bóg oceni twoje czyny. I staną się one jawne wobec wszystkich. I przyjdzie czas, w którym będziesz błyszczeć, zbierając to, co zasiałeś, królując z Bogiem na wieki (Ap 22, 5). 


👉 Z PERSPEKTYWY WIECZNOŚCI

Drugim ważnym przesłaniem z Ewangelii jest to, że jeszcze nie w pełni wiadomo, jak mamy oceniać poszczególne wydarzenia naszego życia. Nie chodzi tu o jakiś relatywizm moralny, bo zło jest zawsze złem, a dobro dobrem. 

Chodzi bardziej o to, że dopiero wtedy będzie wiadome, które wydarzenia okazały się dla ciebie dobre, czyli prowadzące do Boga, a które złe, czyli oddalające cię od Niego. I może się wtedy okazać, że np. choroba, której doświadczasz, cierpienie, które tak cię męczy, utrata kogoś bliskiego lub poniżenie, które cię upokarza przed innymi czy sobą - były dobre, bo zbliżyły cię do Boga. A święty spokój, który tak cenisz, wygoda i pieniądze, o których marzysz, czy np. radości i pocieszenia duchowe, których oczekujesz w relacji z Bogiem - sprawiły, że przestałeś się duchowo rozwijać. 

Może się nawet okazać, że grzech, który kiedyś popełniłeś, ale wyciągnąłeś z niego naukę, stał się dla ciebie "błogosławioną winą". Bo ostatecznie doprowadził cię np. do niepokładania ufności w sobie lecz w Bogu, do odkrycia tego, że nic co stworzone nie jest w stanie zaspokoić głodów twojego serca lub uczynił cię świadectwem dla innych, którzy jeszcze nie borykają się z nienawróceniem, a ty możesz im służyć radą i przykładem swojego życia. 


👉 DLA NAGRODY? 

Jakie myśli i odczucia budzi w tobie to, co Bóg zrobi kiedyś na końcu świata z dobrem i złem, również w twoim życiu? To ciekawe pytanie, bo prowokuje do zastanowienia się, jak w ogóle wyobrażam sobie swoją wieczność z Bogiem i zachęca do lepszego wykorzystania pozostałego nam czasu w tym życiu. 

Mamy w naszych głowach wiele stereotypów i skrótów myślowych: niebo to będzie nagroda za dobre postępowanie, a piekło - kara za złe. Czy idąc tym tropem, główną motywacją moich starań o wieczność z Bogiem ma być nagroda lub strach przed karą? Czujemy, że to zbyt naiwne i dziecinne. Bo skoro Bóg zaprasza mnie do osobistej i głębokiej miłosnej relacji, której spełnieniem i pełnią będzie niebo, to jakoś gryzie się to dotychczasowymi (sprzecznymi z chrześcijańską nauką o zbawieniu!) wyobrażeniami kolekcjonowania dobrych uczynków, aby na sądzie ostatecznym mieć choć o tych kilka więcej dobrych niż złych, by móc trafić do nieba i uchronić się przed piekłem. 

Spróbuj dzisiaj sam poszukać odpowiedzi na pytanie, jak wyobrażasz sobie ostateczną "nagrodę" za twoją miłość i służbę dla Królestwa Bożego. Czy twoją motywacją do bycia wiernym Panu jest tylko owa "nagroda"? Czy może raczej starasz się codziennie, zwłaszcza w trudnych wydarzeniach, uczyć coraz większej miłości do Pana i bezinteresowności w relacji z Nim. Nie ma dla ciebie wtedy "złych" wydarzeń, bo wiesz, że w każdej chwili jesteś w bezpiecznych rękach Boga. 

Dlatego nabierasz coraz większego dystansu do oceniania różnych niespodziewanych trudności, jakie napotykasz na swojej drodze (krzyże, choroby, cierpienia), bo wiesz, że Bóg patrzy na to z perspektywy wieczności i twojego dobra. A ty chcesz nauczyć się jedynie czystej miłości do Boga, jak najlepiej wykorzystując każdą chwilę tego życia. Czy będzie za to nagroda? Pewnie tak, ale będzie raczej zbieranie owoców miłości, która już jest, a nie realizacja bonu z umowy handlowej z Bogiem o dobre uczynki.


Ks. dr Piotr Spyra  

2 komentarze:

Copyright © 2016 Niedoskonala-ja.pl , Blogger